Babia Góra to najwyższy szczyt naszych Beskidów, której wysokość to 1725 m n.p.m. Jest majestatyczna i niepokorna. Nie da się jej pomylić z żadną inną górą, zawstydza okoliczne szczyty swoim wyglądem. Diablak, bo tak inaczej jest też nazywana, przyciąga masę turystów, gro osób uważa ją za najwspanialszą górę w Polsce. Co ciekawe, panuje na niej swoisty klimat. Szczególnie zimą, kiedy warunki są często porównywane do tych tatrzańskich. To właśnie drogę na Babią Górę o tej porze roku chcemy Wam dzisiaj przedstawić. Czy warto się jej bać, jak się przygotować, czy ten szczyt zimą jest dla każdego? Na te pytania odpowiadamy w dzisiejszym poście.
Babia Góra zimową porą chodziła za mną już od dłuższego czasu. Byłam ciekawa jak tam jest, bo z opowieści wiedziałam, że to całkiem inna góra niż ta latem czy jesienią. Niezmiernie mnie to fascynowało. Z Krystianem od jakiegoś czasu monitorowaliśmy pogodę, aż w końcu nadarzyły się sprzyjające warunki. Wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy na Przełęcz Krowiarki.
Praktyczne informacje
UWAGA! Ten wpis piszemy z perspektywy osób, którym warunki na szlaku dopisały. Prosimy to wziąć pod uwagę, bo Babia Góra jest bardzo kapryśna i podczas brzydkiej pogody na pewno nie będzie tak łatwa do zdobycia jak tutaj przedstawimy.
W dogodnych, zimowych warunkach przejście zaproponowanego przez nas szlaku powinno zająć 5,5 godziny. Pętla z Przełęczy Krowiarki to jeden z najłatwiejszych wariantów przejścia, który polecamy w szczególności osobom, które idą na Babią zimą po raz pierwszy. Przed podjęciem decyzji o wyjściu na Diablak polecamy monitorować prognozy pogody oraz przeczytać jakie panują warunki na szlaku. Te informacje znajdziecie na tej stronie. Na trasie znajduje się także Schronisko PTTK Markowe Szczawiny ze sporą bazą noclegową i punktem gastronomicznym.
Wejście do Babiogórskiego Parku Narodowego w okresie od 1.12 do 30.03 jest darmowy. Za parking w tygodniu również nie płaciliśmy, niestety nie znaleźliśmy informacji jak to wygląda w weekend.
Przełęcz Krowiarki – Sokolica – Kępa
Z przełęczy do pierwszego punktu widokowego – Sokolicy, wiedzie dość strome podejście, ale na pocieszenie powiemy, że jest to pierwsze i ostatnie. Od wspomnianej Sokolicy, droga na szczyt już jest dość przyjemna. Początek szlaku znajduje się jeszcze w lesie. Dochodząc na Sokolicę las ustępuje kosodrzewinie, która zimą jest raczej schowana pod grubą warstwą śniegu. Już z tego miejsca ukazuje nam się majestatyczny szczyt Babiej Góry, która wydaje się dość odległa, ale to tylko pozory, bo to niecałe półtorej godziny marszu. Poza tym, można podziwiać też pobliskie szczyty Beskidu Żywieckiego oraz Małego.
Na niedalekiej Kępie widok jest jeszcze bardziej okazały, ponieważ zaczyna wyłaniać się krajobraz od południowej i wschodniej strony (Beskid Wyspowy oraz Gorce).
Kępa – Babia Góra
Niespiesznie wychodziliśmy na szczyt, ponieważ z każdym krokiem widoki wydawały się być piękniejsze. Krystian starał się uchwycić jak najwięcej tych wspaniałych momentów, ale zdjęcie nigdy nie odda tego, co widzą oczy i czuje serce. Mimo zimowej pory zaczęliśmy zdejmować okrycia wierzchnie, bo słońce tego dnia mocno operowało.
Odnosimy wrażenie jakby z Kępy na Diablak był zaledwie metr odległości, bo trasa tak nam szybko minęła. Podejścia tutaj są łagodne i trudno tutaj o zmęczenie (no chyba, że siedzisz na kanapie 24h/7dni). Choć niektóre miejsca mogą was zmylić, bo kiedy już myślisz, że wchodzisz na szczyt to okazuje się, że to jeszcze nie TEN 😉
Na szczycie – Diablak
Kto był choć raz na Babiej Górze ten wie, że tam zawsze wieje. Tak było i w tym przypadku. Dlatego nie ociągaliśmy się i po zrobieniu kilku zdjęć szybko zaczęliśmy schodzić. Jeśli chodzi zaś o widoki z szczytu to przejrzystości nie mieliśmy najlepszej, ale i tak zobaczyliśmy dużo. Od południa Jezioro Orawskie, za nim Tatry nieco schowane za chmurami. Udało się dojrzeć także Niżne Tatry i Małą Fatrę. Od zachodu doskonale prezentuje się Beskid Śląski, a na pozostałych stronach świata już znajome widoki z Sokolicy oraz Kępy 🙂
Ksiądz Gabriel Rzączyński w 1721 roku napisał, że według opowiadań jej nazwa wzięła się od charakterystycznego wyglądu, ponieważ z pewnej odległości przypomina ona kobietę (w oryginale użyto słowo „gaździna”) otoczoną stadem owiec.
O pochodzeniu nazwy Diablak też są sprzeczne podania. Jedna z nich mówi o tym, że na szczycie odbywają się sabaty czarownic, które biesiadują z odwiedzającymi je diabłami. Taka geneza mogła wziąć się stąd, że kulminacja Diablaka schowana jest często w chmurach.
Babia Góra – Markowe Szczawiny
Ze szczytu niemal zbiegaliśmy, bo tak nam było zimno od podmuchów wiatru. Choć, mimo wszystko, po drodze zachwycaliśmy się widokiem na Pilsko oraz Małą Babią Górę, którą szczególnie upatrzył sobie Krystian. Coś czuję, że to będzie nasza pierwsza wycieczka po zakończeniu epidemii 😉
Zejście w kierunku Przełęczy Brona jest stosunkowo strome i trzeba się pilnować podczas schodzenia. Na wspomnianej przełęczy znajdują się ławeczki (jeśli ich nie ma to znaczy, że są pod śniegiem 😀 ), idealne miejsce do tego by móc podziwiać mniejszą siostrę naszej tytułowej bohaterki. Ze szczytu do Przełęczy Brona jest około 45 minut, a stamtąd już rzut beretem do schroniska.
Markowe Szczawiny – Przełęcz Krowiarki
Ten odcinek powinien zająć Wam nie więcej niż półtorej godziny. Na samym początku, ponad koronami drzew wyłania się masyw Babiej Góry, która robi tam kolosalne wrażenie. Po drodze napotkacie też zejście do Mokrego Stawku, choć to miejsce lepiej zobaczyć latem lub jesienią, kiedy nie będzie przykryte warstwą śniegu.
Podsumowanie
Babia Góra zimową porą będzie przyjazną górą do zdobycia, pod warunkiem że pogoda i warunki na szlaku będą sprzyjać. Niezależnie od tego czy szlak będzie przetarty czy nie to warto mieć chociaż raczki. Kijki trekkingowe też mogą się przydać. Tyle jeśli chodzi o dodatkowy sprzęt.
Nas Babia Góra zachwyciła. Jej masyw diametralnie różni się od tego kiedy śniegu już nie ma, odnosiliśmy czasem wrażenie jakbyśmy zdobywali dwa razy wyższą górę 😉 Krajobraz jak z krainy lodu wcale nas nie odstraszał, a wręcz przeciwnie. Zmrożone choiny wyglądały nieco upiornie acz pięknie. To po prostu trzeba zobaczyć!
Do zobaczenia na szlaku!
K&K
Tekst: Krystian
Zdjęcia: Karina
Tekst: Karina
Zdjęcia: Krystian