Co robisz kiedy masz wolną niedzielę, a od kilku dni w telewizji i radio trąbią o ładnej pogodzie tego dnia? Oczywiście, jedziesz w góry. Czantoria Wielka i Soszów w jeden dzień, zwłaszcza taki jesienny, to doskonała propozycja na aktywne spędzenie wolnego czasu. Widokowa trasa i możliwość odwiedzenia jednego z najstarszych schronisk w Beskidzie Śląskim to wystarczająca zachęta do tego, by wybrać akurat ten kierunek.
Ustroń – Czantoria Wielka
Czantoria – Schronisko na Soszowie
Spod stacji kolejki droga na szczyt Czantorii Wielkiej prowadzi przez bukowy las. Cudownie musi wyglądać ten odcinek drogi, kiedy kolorowe liście są jeszcze na drzewach. Na wierzchołku znajduje się wieża widokowa, na którą można wejść po uiszczeniu opłaty (Tu znajdziesz cennik). My zrezygnowałyśmy i powędrowałyśmy dalej, wciąż czerwonym szlakiem.
Większość trasy wiedzie przez las, mimo to szlak jest piękny. Miejscami ma się wrażenie jakby szło się przez tunel zrobiony z drzew i po dywanie z liści. Droga w stronę Soszowa jest na pewno łatwiejsza niż w drugą stronę, ponieważ większość szlaku pokonuje się idąc w dół, a niektóre zejścia były naprawdę strome!
Czasem drzewa odsłaniały nam widoki i pozwalały podziwiać z jednej strony Beskid Śląski, a z drugiej Beskid Śląsko-Morawski (już w Czechach).
Schronisko na Soszowie – Wisła
Po zdobyciu Soszowa Małego droga jest już niedaleka do schroniska. Niedługo po tym wychodzi się na polanę, gdzie znajduje się Stacja Narciarska. Stąd widać już dość spory, drewniany budynek, czyli Schronisko na Soszowie. Trochę smutny to widok, bo widać, że miejsce to nie odwiedza zbyt wiele osób. Nic dziwnego, ponieważ znajduje się w sąsiedztwie kolejki na Czantorię i Schroniska na Stożku, które są oblegane przez turystów.
Na miejscu pani poleca nam zupę krem z dyni, którą z wielką chęcią zamawiamy po kilku godzinach marszu. Samo schronisko położone jest tuż przy lesie, ale odchodząc kawałek dalej rozpościera się widok na Czantorię Wielką i cały szlak czerwony, który przebyłyśmy. Jest coś satysfakcjonującego w tym kiedy możesz zobaczyć jaką trasę udało Ci się pokonać 🙂
Dzień powoli dobiegał końca i robiło się coraz chłodniej, co zmusiło nas do powrotu w doliny. Z Soszowa jest kilka wariantów zejścia do Wisły, my z racji krótkiego dnia wybrałyśmy najszybsza opcję, czyli niebieski szlak. Nie jest ona widokowa, ale zależało nam na szybkim dotarciu do miasta. Ostatnim punktem programu było zobaczyć Wisłę w Wiśle, a potem – już autostopem – dotarłyśmy do Ustronia.
Do zobaczenia na szlaku!
K&K
Tekst: Krystian
Zdjęcia: Karina
Uwielbiam te rejony, zawsze łapię tam dużo energii 🙂
Okolice te są mi bardzo dobrze znane i na samej Czantorii byłam kilka razy, w różnych porach roku 🙂
Ostatnio szwendałam się po tylu górach na świecie, że zapomniałam jakie ładne są te nasze polskie. Dzięki za przypomnienie 🙂
piękny blog. piękne zdjęcia. sporo miejsc które pokazujące znam dobrze zwłaszcza ukochaną Beskidy. u siebie na blogu opisałam ostatnio 5 schronisk w Beskidach które z sentymentem wspominam schronisko na Soszowie znalazło się w tym zestawieniu… idę dalej czytać bo widzę że jest tu sporo wspaniałych opisów. do zobaczenia na szlaku! asia
Fantastyczne zdjęcia, piekna trasa. Nie znam tych tras, nigdy tam nie byłam, jaka szkoda. Pieknie pokazałaś jesien w górach, a ja mam coś do nadrobienia:)