W tym wpisie przedstawiamy bardzo łatwy szlak na Tarnicę. Tarnica to najwyższy szczyt Bieszczad. Liczy sobie 1346 m n.p.m. i mimo, że jest tak wysoka to można zdobyć ją dość szybko i bez większego zmęczenia. Oczywiście tylko wtedy, kiedy wybierzecie szlak prowadzący z Wołosatego. Jeśli wybieracie się w Bieszczady i zastanawiacie się, co warto tam zobaczyć to wyjście na Tarnicę będzie doskonałym pomysłem. Ta wycieczka zapewni Wam niezapomniane wrażenia… i widoki.
Bieszczady były przez nas omijane szerokim łukiem przez długi czas. Kiedy w końcu udało nam się tam dotrzeć, a był to początek grudnia, to miejsca, które odwiedziliśmy to Przełęcz Orłowicza i tytułowa Tarnica. Były wtedy jedne z najkrótszych dni w roku, dlatego też musieliśmy dobrać nasze trasy w taki sposób, aby nie zastała nas noc.
Przeczytaj wpis o wycieczce na Przełęcz Orłowicza z Wetliny
W drodze do raju
Nad ranem obudziły nas promienie słońca, co spowodowało, że wstawanie z łóżka wcale nie było takie złe. Już wtedy wiedzieliśmy, że trafił nam się znakomity dzień na zdobywanie najwyższego szczytu w Bieszczadach. Schronisko na Jaworzcu opuściliśmy w dobrych humorach choć żal było opuszczać miejsce ze wspaniałym klimatem i wybornym grzanym piwem.
Droga z Kalnicy do Wołosatego biegnie wąską drogą pełną zakrętów, ale i fantastycznych widoków! Najpierw wyłaniają się Połoniny, zaraz potem Mała i Wielka Rawka, a na końcu Tarnica. Widoki były jak z bajki. Zbocza gór delikatnie przechodziły z koloru brunatno-pszenicznego w biel. Śnieg zalegał tylko w górnych partiach, ponieważ po obfitych opadach śniegu przyszła odwilż i biały puch, który znajdował się w dolinach stopniał. Nie mogliśmy się napatrzeć z zachwytu, a nawet nie wyszliśmy na szlak!
Po wyjściu na ulicę z parkingu jest się już na niebieskim szlaku. To właśnie tytułowy, łatwy szlak na Tarnicę. Droga na szczyt zajmuje około dwóch godzin. Nie wymaga on od nas dużego przygotowania, ani ponadprzeciętnej kondycji. To trasa, która spodoba się osobom starszym oraz rodzinom z dziećmi. Po drodze znajdują się udogodnienia w formie ławek, wiat i drewnianych podestów oraz wyprofilowanych na ścieżce schodów.
Jawa to czy sen?
Trasa w większości prowadzi przez las, dopiero po wyjściu na piętro połonin naszym oczom ukazuje się górski krajobraz. Na pierwszym planie od razu rzuca nam się w oczy szczyt z krzyżem – to właśnie Tarnica. Od tego momentu na najwyższy wierzchołek Bieszczad prowadzi bardziej strome podejście, które może spowodować lekką zadyszkę. Jednak to, co ukazuje się naszym oczom wraz ze zdobywaniem wysokości robi wrażenie.
-Popatrz! Tatry! – krzyczy Krystian.
I faktycznie, za naszymi plecami, w oddali pokazały się Tatry. Przejrzystość była znakomita tego dnia, dlatego mogliśmy podziwiać szczyty, które znajdują się w bardzo dalekiej odległości. Tatry, w linii prostej, znajdują się prawie 200 kilometrów od Tarnicy! To robi wrażenie i nie zawsze ma się okazję podziwiać taki widok. Po tym, co ujrzeliśmy wstąpiły w nas jakieś nadprzyrodzone siły i prawie biegliśmy na szczyt, żeby zobaczyć jeszcze więcej!
Nawet nie zanotowaliśmy momentu kiedy stanęliśmy na najwyższym punkcie w Bieszczadach. To, jakie krajobrazy roztaczały się wokół nas przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Bajkowo, obłędnie, zjawiskowo! Czasem ciężko znaleźć słowa, które w pełni mogłyby opisać nasze odczucia.
W tamtym momencie byliśmy po prostu szczęśliwi.
Sami na szczycie, wokół głucha cisza, na krzyżu lekko powiewająca biało-czerwona flaga i krajobraz jak ze snu. Ogrom przestrzeni na chwilę nas poraził, a potem nie wiedzieliśmy w którą stronę mamy patrzeć. W ten sposób – 6 grudnia – przez chwilę uwierzyliśmy, że Święty Mikołaj istnieje 🙂
Tam gdzie początek musi być i koniec
Nie jest łatwo opuszczać piękne miejsca, zwłaszcza że nigdy nie wiadomo kiedy takie wyjątkowe chwile się powtórzą. Drogę powrotną obraliśmy tę samą. Ciekawą alternatywą i dobrym urozmaiceniem wycieczki jest zejście czerwonym szlakiem do Wołosatego. Z racji zimowej pory roku my musieliśmy wybrać najkrótszą trasę, ale jeśli byłoby lato to na pewno wybralibyśmy dłuższą drogę.
Do zobaczenia na szlaku!
K&K
Tekst: Krystian
Zdjęcia: Karina
Super wyprawa, Bieszczady to jedno z najpiękniejszych miejsc do wędrówek po górach. Niestety tylko też przybywa tam co roku coraz więcej turystów i powoli robi się tłoczno w niektórych miejscach.
Niestety, dlatego my od kilku lat odwiedzamy te tereny poza sezonem 🙂
Jejku, ale piekne widoki, nie pamietam kiedy bylam ostatni raz w Bieszczadach, ladnych pare lat temu, stesknilam sie za takimi widokami, musze koniecznie zaplanowac wypad tam.
Jakie cudne widoki. Dawno nie byłam w górach.
Mieliście mnóstwo szczęścia, bo takie widoki i taka pogoda tej zimy prawie się nie trafia. A teraz podobno wszystkie szlaki zamknięte… 🙁
Byłam tam wiele lat temu, wczesną jesienią, ale muszę przyznać, że jednak zimą Bieszczady robią duzo lepsze wrażenie, niż jesienią. Pamiętam, jak droga przez las mi się strasznie dłużyła. Ale te widoki są po prostu zachwycające.
Niesamowity widok na Tatry, zupełnie nie widać, że są tak daleko 🙂 w Bieszczady jest mi zawsze daleko i nie po drodze, może kiedyś to się zmieni 🙂
Aż wstyd się przyznać, ale wyjazd w Bieszczady planujemy od jakiś 2 lat i jeszcze nam się nie udało ? Z Warszawy mamy spory kawałek i jak mamy kilka dni wolnego to szybciej polecimy gdzieś na city break niż dojedziemy autem w Bieszczady… Ale w końcu mam nadzieję, że w tym roku dotrzemy w Bieszczady bo wieki temu nie byłam w górach ? Zdjęcia przepiękne! Dla takich widoków warto wchodzić na szczyt ?
Na Tarnicy byłam tylko latem, nigdy zima. Wygląda to absolutnie niesamowicie!!! 🙂 Pozdrawiam!
Byłam i faktycznie mieliście szczęście z tak piękną pogodą. I do zobaczenia na szlaku!
Ja najbardziej lubię ten długi szlak przez Rozsypaniec, Halicz i Kopę Bukowską, a później powrót przez Szeroki Wierch, ale w zimie to mało realna opcja 🙂 Ależ nostalgię za Bieszczadami we mnie uruchomiliście! <3
Wielu mówi na ten szlak „przeklęte schody” 😀
My zawsze mieliśmy okazję nim schodzić, a raczej zbiegać, bo jest zdecydowanie wygodniej – tylko trzeba uważać na tych wchodzących i schodzących.
Pozdrawiamy